Zapaleńców się nie powstrzyma i nie przekona. Po co sobie strzępić język? Szczególnie, jeśli zbierze się cała ekipa, a mówiąc ściśle sześcioro: Maria, Jacek, Tomek, Daniel, Tadeusz i Alek.
„Na mnie widok ósemek na wodzie zawsze robił wrażenie,” mówi Daniel, „a Warszawa nie miała dużych międzynarodowych regat ósemek wioślarskich. Chcieliśmy to zmienić – chcieliśmy pokazać, że wiosłowanie na Wiśle to super sprawa, że tu można się ścigać i dobrze bawić.”
„Pomysł na organizację Warsaw Head pojawił się, kiedy jeździliśmy na zagraniczne regaty w barwach Uniwersytetu Warszawskiego, np. na Head of the River Race do Londynu. Tam startowało 400 ósemek,” wspomina Maria, organizatorka pierwszej edycji Warsaw Head. “Zastanawialiśmy się, jakim cudem nie ma tego typu regat wioślarskich w Warszawie.”
„Takie regaty miało wiele europejskich miast: Berlin, Londyn, Praga, czy Wiedeń, a Warszawa, nie.
W międzyczasie założyliśmy TWDW i zaczęliśmy działać wokół zwiększenia dostępności wioślarstwa, wioślarstwa amatorskiego i dla mastersów. Wtedy w Warszawie nie działo się w tym temacie nic i uważano nas za szaleńców”, śmieje się Maria. Może właśnie sukces założonego przez nich TWDW dał całej szóstce przekonanie, że uda się również zrealizować kolejne ambitne wioślarskie przedsięwzięcie. Klub TWDW zapewnił armię wolontariuszy, zgromadzoną w ciągu pierwszych trzech lat działalności. „Od pierwszej edycji Warsaw Head,” wspomina Jacek, „przy organizacji oraz podczas regat pracowało około 50 wolontariuszy. Bez ich pomocy i zaangażowania realizacja projektu Warsaw Head nigdy by się nie udała.”
Pierwsze regaty Warsaw Head odbyły się w 2018 r. Przybrały formę długodystansowego wyścigu przeprowadzonego w trybie „head” ze starem pod mostem Siekierkowskim a metą w okolicach mostu Łazienkowskiego i przystani TWDW. Wystartowało 30 osad z kilku krajów, w sumie prawie trzystu zawodników. Oczywiście, startowałam i ja (autor tekstu przyp. red.), ponieważ udzielił mi się entuzjazm Marii i pozostałych wioślarzy, których znałam z niezliczonych imprez odbywających się w naszym domu. Wiosłując w pierwszej edycji Warsaw Head w osadzie masterek, miałam nadzieję, po pierwsze, że nie wyzionę ducha, a po drugie, że stół, który dzień wcześniej składaliśmy z Pawłem na potrzeby biura regat, się nie zawali. Na pierwszą edycję Warsaw Head mnóstwo rzeczy zostało pożyczonych lub samodzielnie przygotowanych przez klubowiczów: namioty do wioski wioślarskiej wypożyczył KIK, łodzie startowe udostępniły inne kluby z całej Polski, klubowicze TWDW zwieźli krzesła i stoły ogrodowe ze swoich domów, leżaki wypożyczyła jedna z nadwiślańskich knajpek. Tomek z Jackiem samodzielnie zbadali dno Wisły i wyznaczyli trasę regat. Musieli też wykombinować, jak z jednego małego pomostu zrobić trzy, żeby wszyscy się zmieścili. Anglojęzyczne klubowiczki TWDW przetłumaczyły regulamin regat i instrukcje. Na sam koniec Jacek z Tomkiem toczyli batalię z tramwajem wodnym, żeby nie pływał w poprzek Wisły w dniu regat! „Potencjalnie problemów jest dużo,” mówi Tomek, „załogi mogą wpłynąć na kamienie, system mierzenia czasu może nie zadziałać, ktoś może się zderzyć w torze, mimo zamknięcia szlaku na tor regat mogą wpłynąć inne jednostki itd. Chcieliśmy, żeby uczestnicy mieli dobre i uczciwe warunki do rywalizacji. W końcu to wydarzenie było dla nich.” Podczas pierwszej edycji strzałem w dziesiątkę okazał się pomysł stworzenia na terenie klubu TWDW wioski wioślarskiej. W zamierzeniu miało to być miejsce, gdzie osady będą mogły spać za darmo i spędzić ze sobą czas. „Miało być bez luksusów, ale klimatycznie. I wydaje nam się że atmosfera w wiosce Warsaw Head od pierwszej edycji była niesamowita. Przed, w trakcie i po regatach,” wspomina Maria. Szczególnie, kiedy Daniel zainstalował ruszt i upiekł na nim świniaka do podziału dla uczestników regat. Oczywiście jedzenie vege też było. Maria, jedna z uczestniczek pierwszej edycji Warsaw Head a jednocześnie organizatorka edycji w 2024 r., tak wspomina pierwsze regaty Warsaw Head: „z perspektywy osad studenckich była to wspaniała impreza nie tylko sportowa. Organizacja zawodów była na wysokim poziomie. Zdobyliśmy złoto i koszulki liderów wyścigu. Bardzo dobrze wspominamy wioskę wioślarską na przystani TWDW (noclegi w dużych namiotach harcerskich). Już w trakcie regat atmosfera była bardzo radosna, a po ich zakończeniu i dekoracji miało miejsce after-party w jednym z klubów nad Wisłą. Studenci razem z mastersami zakończyli te regaty wspólnymi tańcami i dobrą zabawą.” Co roku na regatach przyznawane są tytuły „Head of Wisła”. Wyróżnienie „head” zdobywa załoga żeńska i męska z najszybszymi czasami. Zostają oni liderami danej edycji i otrzymują specjalne żółte koszulki, w których powinni wystartować za rok, żeby bronić tytułu. Tradycja przyjmuje się powoli, ale organizatorzy są przekonani, że w końcu każdy Warsaw Head będą rozpoczynać obrońcy zeszłorocznego tytułu na łodzi z nr 1.
„Zależało nam bardzo na profesjonalności tych regat”, mówi Maria, „nie w kontekście sponsorów, nagród i PR ale w kontekście sportowym i atmosfery. Zależało nam na tym, żeby zawodnicy z Polski i zagranicy chcieli przyjechać, żeby było tych ekip dużo i żeby regaty z roku na rok stawały się coraz większe, żeby były fair na wodzie i przeprowadzone w sposób sensowny, z dobrym podejściem sędziów, liczenia czasu, organizacji i komunikacji na wodzie.”
„Cel Warsaw Head był bardzo prosty,” dodaje Tomek. „Z jednej strony chcieliśmy stworzyć dla ogólnopolskiej wioślarskiej społeczności miejsce sportowej integracji – w regatach wystartowali juniorzy, młodzieżowcy, studenci, seniorzy, mastersi i amatorzy. Z drugiej strony chcieliśmy promować wioślarstwo i wyjść z nim do ludzi, którzy nie znali naszej dyscypliny, aby się nią zainteresowali, sami zaczęli wiosłować bądź kibicować. Jaki może być na to lepszy sposób, niż duże międzynarodowe regaty w sercu stolicy Polski na jej największej rzece?”
Darcy, kapitan osady Cantabrigian Rowing Club z UK stwierdziła: “do wzięcia udziału w Warsaw Head zainspirowała nas możliwość odwiedzenia Polski i Warszawy oraz poznanie nowej rzeki”. Ondrej z osady VK Blesk z Czech dodał: “Jesteśmy tutaj, ponieważ sami organizujemy Head of Prague i bardzo nas cieszą kolejne międzynarodowe wydarzenia w regionie.”
To była pierwsza edycja regat w roku 2018. Fast forward do 2019 i do Warszawy na Warsaw Head zgłasza się 47 osad, ponad 400 zawodników. W regatach startuje również polska czwórka olimpijska kobiet – nasze dwukrotne medalistki igrzysk olimpijskich. Ponadto przyjeżdżają zawodnicy z najlepszych klubów wioślarskich.
„Warsaw Head to wspaniała okazja żeby nasz klub TWDW pokazał się jako sprawna organizacja, która wspólnymi siłami przeprowadza złożone międzynarodowe wydarzenie. Jest to moment kiedy możemy poczuć się dumni z naszych osiągnięć, naszej gościnności i wspólnie świętować miłość do wioślarstwa”, mówi Tadeusz, jeden z założycieli klubu TWDW i pomysłodawców WH.
„Z punktu widzenia integracji klubowiczów, ich wzajemnego poznania się nie ma lepszej okazji niż wspólna praca przy urządzaniu regat. I to, niezależnie od wyników sportowych, pozostaje największą wartością i powodem, dla którego angażuję się w Warsaw Head,” przyznaje Alek. „Dla klubu TWDW, Warsaw Head jest corocznym świętem wioślarstwa. Wcześniej, aby wziąć udział w międzynarodowym dużym wydarzeniu musieliśmy jechać za granicę. To, że mamy takie regaty w Warszawie zwiększa aktywność naszych klubowiczów. W regatach potrafi startować siedem naszych ósemek a równolegle dziesiątki klubowiczów są zaangażowanych w organizację. Mamy nadzieję, że regaty odgrywają podobną rolę też dla innych klubów z Warszawy i całej Polski.”
„Nie bez znaczenia pozostaje,” śmieje się Maciek, trener koordynator z TWDW, który klubowiczom pomaga przygotowywać się do regat, „że do niedawna obecnym zawodnikom startujących na Warsaw Head zdarzało się na łódki wioślarskie mówić kajaki, a teraz ścigają się, prezentując wysoki poziom sportowy”.
W kolejnym roku zaskoczyła nas pandemia. Nadal widzę Jacka, trzymającego się rękami za głowę i zamartwiającego, że nie damy rady. A jednak daliśmy! W 2020 i 2021 na regaty zgłosiły się 21 i 34 osady, a same regaty były bardzo przyjemną odskocznią od kwarantanny i niepokojów dominujących w czasie pandemii. Rok 2022 wynagrodził nam poprzednie dwa lata. Był rekordowy. Na Warsaw Head zgłosiło się 458 zawodników, wystartowały 52 osady. Wioślarska wioska na terenie TWDW pękała w szwach. Gościliśmy zawodników z Polski, Niemiec, Czech, Węgier, Wielkiej Brytanii, Chorwacji, Litwy, Holandii i Turcji. Szczególnie serdecznie przyjmowaliśmy w 2022 r. zawodników z Ukrainy. „To coś niesamowitego płynąć Wisłą przez centrum miasta i podziwiać symboliczne budowle, jak stadion i pałac kultury”, przyznaje Jessica, klubowiczka TWDW, która co roku startuje w regatach WH i pomaga w ich organizacji. Regaty Warsaw Head od samego początku wpisane są do oficjalnego kalendarza regat Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich i międzynarodowej Federacji Wioślarskiej World Rowing.
Czy w takim razie to już koniec? Czy marzenia organizatorów zostały zrealizowane?
„Nadal brakuje nam rozpoznawalności za granicą,” przyznaje Jacek, „chcemy, żeby na WH przyjeżdżało nie 40/50 osad a 80/100. Marzy nam się widok, jaki zastaliśmy na Head of The River Race w Londynie. 400 ósemek na wodzie, a brzegi i mosty są pełne kibiców! Liczymy, że za kilka lub kilkanaście edycji podobnie będzie wyglądała Warszawa. Może zabrzmi to trywialnie, ale najtrudniejszą rzeczą przy organizacji Warsaw Head jest mały budżet. Dziury w budżecie musimy zasypywać czasem i ciężką pracą wolontariuszy, najczęściej naszych klubowiczów, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni. Zespoły organizacyjne siedzą nocami, bo robią w kilka osób pracę kilkunastu. Fundamentem Warsaw Head, są zapaleńcy chcący poświecić wioślarstwu bardzo dużo czasu i pracy. Niestety jak do tej pory mamy też bardzo małe wsparcie władz samorządowych. Możliwe, że po prostu nie rozumieją naszej wizji, tego że Warsaw Head mogłoby być jedną z sportowych wizytówek Warszawy. Miejskie wymogi mocno ograniczają nam możliwości, jeśli chodzi o szukanie Partnerów, bądź wykorzystywanie przestrzeni nad rzeką. Mamy nadzieję, że z czasem się to zmieni. Skoro na moście Hammersmith może wisieć wielki wioślarski baner podczas zawodów to czemu nie na moście Łazienkowskim?”
Korzystając z okazji organizatorzy Warsaw Head dziękują Partnerom regat z poprzednich edycji, bez których Warsaw Head nie byłoby możliwe. Wyrazy wdzięczności kierują do Biura Sportu i Turystyki m.st. Warszawy, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego, Ministerstwa Sportu i Turystyki, KR Group, CMT Sp. z o.o, Clifford Chance, Linklaters, Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie” oraz Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich.
Jeśli chcecie się przyłączyć do nas, to chętnie podejmiemy współpracę. Szukamy sponsorów, a także nowych partnerów barterowych regat.
A co najważniejsze – ZAPRASZAMY WSZYSTKICH SERDECZNIE NA KOLEJNĄ EDYCJĘ WARSAW HEAD!
Widzimy się na starcie 08.06.2024 r.
Tekst – Monika Kowaleczko-Szumowska
Foto – Michał Sętorek






