Bumps Racing
Summer Eights, 2012 r. Moja osada (na pierwszym planie) była tzw. 'Sandwich Boat’, czyli startowaliśmy zarówno jako pierwsza osada trzeciej dywizji i ostatnia osada drugiej dywizji. Ponieważ nie zostaliśmy dogonieni, w przeciągu czterech dni regat ośmiokrotnie zaliczyliśmy row-over, czyli przepłynięcie całego toru.
Piotr Galeziak poznał wioślarstwo na studiach. Teraz absolwent prestiżowego Oksfordu, pływający z sukcesami zawodnik Masters, wreszcie uczestnik niebywałych angielskich regat wioślarskich. Jakich ???… już wszystko mówimy
Moja przygoda z wioślarstwem, a tak naprawdę i ze sportem z prawdziwego zdarzenia rozpoczęła się w 2010 roku na Uniwersytecie Oksfordzkim w Wielkiej Brytanii. Od kilku lat z przyjemnością rozwijam tę pasję w warszawskim środowisku wioślarskim. Dużo można by pisać o wioślarstwie uniwersyteckim w Anglii, ale dzisiaj chciałbym się podzielić z Wami jego trochę mniej znanym w Polsce aspektem, a mianowicie nietypowym lecz fascynującym systemem regat zwanym Bumps Racing.
Bumps Racing jest ciekawą alternatywą do wyścigów na czas typu Head, bo pozwala na bezpośrednią rywalizację nawet na wąskich akwenach takich jak rzeki lub kanały.
Ten typ wyścigów powstał w Oksfordzie już w 1815 roku, właśnie na wąskiej części Tamizy zwanej Isis, a kilka lat później rozwinął się również w Cambridge. Chociaż biegi typu Bumps istnieją dzisiaj także w innych miastach, to nigdzie chyba nie cieszą się taką popularnością jak na tych dwóch uczelniach.
Na czym polega Bumps Racing? Słowo ‘bump’, czyli uderzenie lub stłuczka uchyla tutaj rąbka tajemnicy. Łodzie w danej dywizji (w Oksfordzie w każdej dywizji znajduje się trzynaście osad) są ustawiane jedna za drugą w ustalonej odległości (typowo jest to półtorej długości ósemki) i startują równocześnie gdy zahuczy strzał armatni. Zadaniem każdej osady jest dogonienie i uderzenie (‘to bump’) osady przed nią, unikając zarazem tego samego losu z rąk kolejnej osady. Istnieją więc trzy możliwe scenariusze dla każdej łodzi. W najlepszym wypadku ‘to bump’ czyli uderzenie poprzedzającej osady w którym to momencie dla zwycięskiej łodzi kończy się bieg. W najgorszym ‘to be bumped’, czyli zostanie dogonionym przez inną osadę zanim złapiemy kolejną. Istnieje jeszcze trzeci, najbardziej męczący scenariusz czyli ‘row-over’: przepłynięcie całego toru (około 1800 m.) bez kolizji z inną osadą.
Myślę, że w polskim środowisku wioślarskim w którym aż za dobrze zdajemy sobie sprawę z wartości łódek, na myśl o zachęceniu setek mniej lub bardziej doświadczonych studentów żeby uderzali w siebie nawzajem pięknymi Empacherami niejeden poczuje zimny pot na czole. W Wielkiej Brytanii, gdzie nasz sport jest dużo bardziej popularny i lepiej dofinansowany nie jest to aż takim dużym zmartwieniem. Mimo to, niezwykle ważnym elementem wyścigów typu Bumps jest tak zwany ‘Concede’, czyli ‘Ustąpienie’. Jest to obowiązek sternika uciekającej osady, który w momencie kiedy zderzenie jest już praktycznie nieuniknione podnosi rękę na znak przegranej zanim dojdzie do fizycznego kontaktu. Równie ważne są oczywiście właściwie przyczepione kulki na dziobie każdej łodzi, a na brzegu rozstawione są zespoły tzw. ‘Umpires’ i ‘Marshalls’, którzy mogą w każdej chwili przerwać bieg za pomocą klaksonu gdyby wystąpiła potencjalnie niebezpieczna sytuacja.
Najsłynniejsze zawody, czyli Summer Eights w Oksfordzie i May Bumps w Cambridge trwają cztery dni z rzędu. Każda osada ma więc duże pole do popisu. Te, które dogonią inne łodzie w każdym ze swoim biegów dostają tak zwane ‘Blades’ (Pióra), co daje im prawo do zakupu pamiątkowego wiosła udekorowanego nazwiskami członków osady. Z kolei te które zostaną dogonione każdego dnia dostaną żartobliwe ‘Spoons’ (Łyżeczki). Sytuacja może stać się jeszcze bardziej dramatyczna podczas niektórych regat gdy według regulaminu dogoniona osada musi dalej uciekać kolejnym łodziom ze swojej dywizji (żeby uniknąć tak zwanego ‘Overbump’). Bardzo kiepska osada może więc przez cztery dni stracić prawie nieograniczoną ilość pozycji i spaść do niższych dywizji.
W zawodach na uniwersytetach Oxford i Cambridge rywalizują ze sobą ósemki reprezentujące poszczególne Colleges, czyli wspólnoty akademickie z których każda posiada swoją odrębną tożsamość, godło, siedzibę i kluby sportowe. Takich College’ów jest w Oxfordzie ponad trzydzieści. Najbardziej wioślarskie z nich, takie jak mój Pembroke College były w stanie wystawić nawet cztery męskie i trzy damskie ósemki podczas zawodów. Ważny jest nie tylko wynik podczas czterech dni regat, gdyż college rywalizują ze sobą na przestrzeni lat, a właściwie już wieków. Miejsce każdej ósemki w danej dywizji w ostatnim dniu regat będzie również jej miejscem pierwszego dnia regat w kolejnym roku, co nadaje całości niesamowite poczucie ciągłości. Zmagania każdej osady z ostatnich dziesięcioleci można śledzić na przykład na dedykowanych stronach Oxford Bumps (https://bumps.live/eights/2022)
i Cambridge Bumps (https://www.cambridgebumps.com/history/eights).
Celem każdego College’u jest zakończenie regat na pierwszym miejscu w pierwszej dywizji, czyli prestiżowe Head of The River. Jeszcze rzadsze jest Double Headship, gdy zarówno damska i męska ósemka danego College’u kończy regaty na pierwszych miejscach. Nie jest to łatwe osiągnięcie, gdyż latem do college’owych ósemek wracają również wyborni wioślarze z drużyn reprezentujących oba uniwersytety na słynnym Boat Race.
Jednak niezależnie od wyników regaty Bumps są przede wszystkim okazją do zdrowej sportowej rywalizacji i dobrej zabawy. Tradycyjnie przy dobiciu do pomostu, jeszcze przed wyjściem z łódki należy opróżnić szklankę piwa lub Pimm’s, tradycyjnego brytyjskiego koktajlu na lato. Sternicy nierzadko lądują w rzece, a po regatach organizowane są klubowe kolacje w strojach wieczorowych.
Czy ten ekscentryczny lecz ekscytujący system regat mógłby pojawić się również w Polsce? Może pewnego dnia zobaczymy odsłonę Bumps na Wiśle, Brdzie lub Kanale Żerańskim, na ósemkach lub czwórkach. Chociaż na razie trudno sobie wyobrazić u nas podobną frekwencję, to bez wątpienia warto czerpać inspirację z tak rozrywkowych i widowiskowych wyścigów.
Piotr Gałęziak