Jaki fenomen socjotechniczny piłki nożnej powoduje, że jak te ćmy do ognia lecące, naród idzie na stadion, trafia do stref kibica, siada przed TV. Wiedząc, jaki będzie miało to wpływ na jego stan psychiczny po relacji.
Sport to siła, to medium rozbudzające zainteresowanie dyscypliną, uczestnikami. Powodujące społeczny ruch w konkretnym kierunku. Jest sukces, jest zainteresowanie. Utrzymujące się sukcesy budują społeczność fanów dyscypliny. Każdy nagle dostrzega w swoim dziecku mistrza boisk, akwenów, stadionów. W sobie dostrzega potencjał. Mistrzowie wynikami zwracają uwagę na konkretną dyscyplinę. Kibic bierze ulubioną potrawę, odpala transmisję, odzieje barwy narodowe i patrzy. Cieszy się, utożsamia z triumfatorem, medalistą mówiącym w jego języku. Może nawet nie mówić, ale orzełek na piersi jest, więc nasz. Po olimpijskim złocie w Sapporo 72’ Pana Wojciecha Fortuny coś drgnęło w narodzie, a za sprawą Mistrza Adama Małysza naród się rozkręcił na dobre. Małyszomania się mówiło. Skoki narciarskie znalazły się w TOP-ie listy sportów narodowych. Pani Justyna Kowalczyk przyciągała przed telewizory miliny. Kolarstwo z Wyścigiem Pokoju za czasów żelaznej kurtyny. Szurkowski, Szozda, Lang, Majka kto tych nazwisk nie zna. Kolejny przykład? Może tenis ziemny. Wojciech Fibak nasz pierwszy mistrz kortu przełomu lat 70’ i 80’. Pociągnął za sobą sporą siłę narodu. Efektami możemy cieszyć się do dziś. O innych fenomenach przyciągających uwagę społeczną, medialną czy angażujących sportowo nie wspomnimy. Formuła1 i Robert Kubica, polscy siatkarze, piłkarze ręczni, żeglarze, lekkoatleci. Jeśli kogoś pominąłem, przepraszam. Pamiętamy o wioślarzach oczywiście, naszych czwórkach, deblach płci obydwu. Powojennych skifistach Teodorze Kocerce, Kajetanie Broniewskim. Wszyscy reprezentanci uruchamiali zainteresowanie swoją dyscypliną. Przekładało się to na jej popularność w różnym stopniu i na różnych płaszczyznach. Działo się. Słabły czy zanikały wyniki, zainteresowanie też się wygaszało. Pamiętamy, że znaczenie mediów w procesie propagatorskim jest kluczowe. One właśnie mówiąc kolokwialnie, udostępniają więcej lub mniej, częściej lub rzadziej. One gloryfikują mistrzów. Nadają kierunek ciągle pamiętając o potrzebach kibica. „Pompowanie balonika” kto nie zna tego terminu? Budowanie napięcia oczekiwań. Jakże często celem, którego jest pobudzenie ciekawości, sfokusowanie na konkretnym wydarzeniu. Czas wrócić do piłki nożnej, naszej narodowej piłki kopanej. Temat morze.
Jaką ma siłę jej przekaz? Ogromną na całym świecie u nas również. Połowa narodu to trenerzy, taktycy, znawcy tematu. Płeć przestaje mieć znaczenie. Kiedyś męski sport dziś z powodzeniem porusza płeć piękną. Uruchamia coś jeszcze, uruchamia całe pokłady frustracji. Złości wzajemnej, wręcz kibolskiej nienawiści. Całe armie bojowników o swoją drużynę wylegają za miastami, by pięściami udowadniać swoją wyższość. Tak w tym przedziale piłka nożna jest wyjątkowym sportem. Od wioski po aglomeracje, od C klasy po ekstraklasę. Nakarmieni nienawiścią a w najlepszym przypadku obojętnością, wchodzimy w świat kibiców narodowej reprezentacji. Pospolite ruszenie tu większość narodu czeka na ten upragniony sukces. Czeka rok, dwa, dziesięć lat, pół wieku. Wiedząc na jakim poziomie jego pupile od dekad już są umocowani. Posiadamy sportowe pod względem umiejętności wyjątki a jakże. Wymieniać nie trzeba, każdy zna nazwiska. Peselu może zapomnieć, ale nie numer na koszulce i ksywkę gwiazdy. Eliminacje gonią eliminacje, zawsze gra się o coś. Lato, zima nie ma chwili odpoczynku. Czy to klubowe orły, czy narodowe. Zawsze jesteśmy z jakimiś szansami nie rzadko zmarnowanymi. Wynika to nie z barku umiejętności, chociaż tych czasem też. Wynika to z mentalu tych ulubieńców. Pieniądz zagłuszył w panach wartości inne niż lajk w social mediach i stan konta (kolejność dowolna). Ta arogancja, buta i świadomość, że ty kibicu kochany czy wygram, przegram czy jest mi to obojętne, ty i tak bilet kupisz, szalik założysz, TV odpalisz. Tak właśnie wciągają nas w ten swój świat kulturowego nie lotu. Dyscyplina sportu, która w czasach mediów ograniczonych do druku czy eteru radiowego nie wystawała poza ważność, szacunek innych dyscyplin. Co się zadziało i co trzeba zrobić, by przestało się dziać. Tak dziać. Cóż mówią, że ryba psuje się od głowy. Ano psuje. Czy przenosi się to na inne dyscypliny, czy przenika do innych środowisk sportu? Zostawiam Was z tym pytaniem bez odpowiedzi. Czy coś się zmieni? Dokąd zmierzasz świecie sportu? Dokąd my zmierzamy zmanipulowani wspomnianą wcześniej socjotechniką?
19 listopada 2024 r. Data nie przypadkowa.
Autor popełnił ten tekst z poczuciem goryczy, ale nie zapominając o pięknie sportu i pięknych duszą sportowcach. Zieje żalem w kierunku jednej dyscypliny i niepokojem piechura stojącego na rozstaju dróg w ciemności wiedząc, że jedna z nich prowadzi w przepaść. Pamiętając czasy, kiedy kibice przeciwnych drużyn podawali sobie dłonie w imię wzajemnego poszanowania.
Magazyn SKIFF
Marek Wejs
Foto – AI