Po raz pierwszy w Polsce, Mistrzostwa Europy w Wioślarstwie Przybrzeżnym i Plażowym 20 – 23 czerwca 2024 r. Gdańsk. Na tę skalę i z takim rozmachem kibic polskich wioseł na plaży nie widział. Gdańskie Molo w Brzeźnie mogło „robić” za trybuny stadionu. Pod wydmami trybuny organizatora z perspektywą na bramę startową i telebim, na którym obserwować można było zmagania zawodników. Miasteczko zawodów ze strefami wypoczynkowymi, handlowymi, park „maszyn”. Z parkingu dla gości prowadzi malownicza droga przez park na miejsce wydarzenia. Teraz o naszych odczuciach, bardzo subiektywnych. Generalnie kibic nie dopisał, taki z ulicy nie związany z dyscypliną. Mieliśmy wrażenie organizacyjnego niedoinformowania. Żywiliśmy nadzieję, że będzie to sportowe święto Trójmiasta. Zawodników, organizatorów, obsługi i gości akredytowanych zdecydowanie więcej niż gawiedzi zaciekawionej zawodami. Pewnie złożyło się na to parę przyczyn, termin organizacji imprezy, aura nie do końca korzystna. Wreszcie niszowość dyscypliny. Generalnie w tej kwestii zdecydowanie czegoś zabrakło. Jeszcze jedna rzecz nas uderzyła, mianowicie relacje a w zasadzie ich brak między startującymi zawodnikami z Polski. Spieszymy rozjaśnić pewną płaszczyznę. Otóż PZTW wystawił narodową kadrę na te właśnie Mistrzostwa Europy. Była jeszcze druga odsłona mistrzostw, a mianowicie Klubowe Mistrzostwa Europy w Wioślarstwie Przybrzeżnym. Mistrzostwa o otwartej formule. Każdy klub zainteresowany wystawieniem osad a zrzeszony w krajowym związku mógł to uczynić. Takiego zgłoszenia dokonała, Fundacja Olimpijska „Wygrywamy” i chwała im za to. Bez personalnych odniesień, nas kibiców bardzo zasmucił fakt widocznego podziału w ekipie, rozbicie na kadrowych i klubowych. Kompletny brak wzajemnego wsparcia. Wymiany doświadczeń, wymiany wiedzy, zwykłej rozmowy. Redakcja nie wie, jakie jest podłoże takiego stanu rzeczy. Wiemy jednak, że ta droga nie prowadzi w dobrym kierunku. Do Polski trafił jeden medal brązowy dla czwórki ze sternikiem Pań. Zabiera go do siebie fundacja „Wygrywamy”, gratulacje. Reprezentacja Polski popłynęła z mniejszym szczęściem, kończąc w strefie poza medalowej. Reasumując, zawody bardzo się podobały. Jeśli ktoś mniej lub bardziej przypadkowo trafił na plaże w gdańskich Brzezinach z pewnością przystanął by zobaczyć, cóż to takiego się dzieje. Dlaczego ci ludzie tak biegają, płyną zygzakiem i znów lecą dopaść „grzybek”. Ewentualnie z jakiego powodu tak daleko wypływają w morze, robią „kółko” i wracają. Ostatni finałowy dzień sprintów to tempo i dynamika startów. Bezpośrednia rywalizacja osad „jak na dłoni” widoczna z molo robiła wrażenie. Wreszcie radość wygranych i mniejsza pokonanych, chociaż na końcu uśmiechnięci byli wszyscy. Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni nie mniej redakcja SKIFF-a jest spokojna o to, że będzie jeszcze okazja w przyszłości oglądać morskie wiosła na światowym poziomie. Po maksimum wiedzy w temacie, wyniki oraz fantastyczne zdjęcia Julii Kowacic odsyłamy do: https://worldrowing.com/event/2024-european-rowing-coastal-and-beach-sprint-championships/
Tekst – SKIFF
Foto – Andrzej Radomski, SKIFF