Kurz opadł, emocje tracą na sile po MP na przysłowiowym „ergosie”. Wrocław, Stowarzyszenie Miłośników Sportów Wodnych ODRA. Można powiedzieć tradycyjnie organizatorem zawodów. Tabele, wyniki wszystko znajdziecie na stronach PZTW. My podzielimy się naszymi odczuciami z widowiska. Nie ma roku, nie ma zmagań podobnych do siebie. Zawsze coś zwróci naszą uwagę. Tym razem też tak się stało. Mistrzostwa jakby „lecą” ustalonym szablonem. Godzinówka jest, to zrozumiałe, każdy musi znać swój czas i miejsce. „Gladiatorzy” wchodzą, jadą, wychodzą. Kto wywalczył medal, wziął go i do domu. Szybko, sprawnie, jak na taśmie produkcyjnej. Młodzież, szkoły, sztafety, seniorzy i koniec jakby pierwszej części. A cha, przepraszam, sprytnie między sztafety i seniorów „wmontowani” zostali amatorzy, którzy płynęli w IV Otwartych Mistrzostwach Stowarzyszenia ODRA 2025. Gwarantowało to jeszcze obecność kibiców. To ważne i z pewnością miłe dla wiosłującego. Następnie w naszym odczuciu zaczyna się współzawodnictwo jakby widowiskowo drugiej kategorii. Nie chcemy nikogo obrazić. Zawodnicy z niepełnosprawnościami a zaraz po nich Panie i Panowie Masters. Na trybunach zrobiło się pusto. Słaby widok, zwłaszcza że te kategorie charakteryzują się ogromem włożonej pracy i dzielą się wielką pasją do wioślarstwa. Mieliśmy wrażenie, że im bliżej końca tym organizatorowi i obsłudze zaczęło się spieszyć. Pośpiech zaś generuje pomyłki. Kto inny na pudle i kto inny w szeregu wyników. Martwi nas brak jakiegoś rodzaju show, święta. Przypominało to raczej cykl wyrobniczy. Prawda, że nie pozbawiony emocji, ale czegoś brakło. Relacja TV na żywo bardzo sprawna i bez potknięć. Chociaż sprawozdawcy zawodowego niestety nie było. Przenosił się dźwięk spikerów z hali z komentarzem dość nazwijmy to niezawodowym. Poza tym dało się słyszeć głosy przypadkowe w tle. Zupełnie chwilami nie na miejscu.
Było też momentami pięknie i wzruszająco. Co nas przyjemnie dotknęło? Od początku więc. Emocje, serce włożone przez zawodników, ściganie do ostatniego metra, tego nie brakło w żadnym z biegów. Dziewczęta, chłopcy czapki z głów nie odpuszczaliście. Sztafety wrocławskich uczelni. Niektóre w podwójnej odsłonie, to robi wrażenie. Po raz kolejny zadziało się coś fantastycznego, otóż sztafety szkół podstawowych. Włożona praca, chęci, emocje tych dzieciaków powodują radość w sercu. Jak inaczej dotrzeć do młodzieży i mówiąc kolokwialnie namówić do dyscypliny? Właśnie tak. Czujemy w tym konkretnym przypadku rękę szkoleniowców z KW „Pegaz”.
Starty zawodników z niepełnosprawnościami budzą zawsze dużo emocji. Nie można im odmówić serca do walki, nie podlega dyskusji pasja, jaką mają w sobie. Mnogość konkurencji podyktowana różnymi zdrowotnymi czynnikami powoduje spore obłożenie na ergometrach. Chociaż i tak byśmy chcieli, by było ich jeszcze więcej. Jak to mówią, kto miał dowieść sukces, to dowiózł. Nasz reprezentacyjny debel mieszany bez konkurencyjny. Cieszy jednak fakt, że widać za ich plecami młodzież równie utalentowaną co daje nadzieję na płynną zmianę pokoleniową. Dzień Mistrzostw kończą tradycyjnie Mastersi. Co tu się działo. Panie w obsadzie sześcioosobowej z pełnym zaangażowaniem walczyły o medale. Za przyczyną przeliczników wiekowych do końca nie był wiadomy układ na podium. Odnotowaliśmy dobre czasy, zobaczyliśmy startowe nowalijki, jak i poznańską weterankę Panią Danusię Pribe. Późniejszą tryumfatorkę. Działo się. Wreszcie Panowie Mastersi, ta grupa tradycyjnie obecna w licznym gronie. Popływali, pościgali się, nawet trzy minuty złamali. Medalami powymieniali, bo komisja sędziowska się spieszyła i coś w obliczeniach nie sztymowało. Walka równie do końca ostra a wyniki dopiero po zastosowaniu przeliczników komisja sędziowska ujawniła. Wygrał nestor Jerzy Pestka. Wydawałoby się koniec imprezy. Otóż nic bardziej mylnego. Zadziało się coś, co definiuje środowisko Masters w naszym kraju. Coś, czego nie zobaczycie w relacji TV, bo … no właśnie nie wiemy dlaczego. Jerzy Pestka zawodnik nazwijmy to ze stażem, postanowił pożegnać się ze startami w MP na ergometrze. Jak sam powiedział – „Podjąłem decyzję, że MP 2025 będą ostatnimi. Aby sympatycznie zakończyć ten etap sportowej przygody, dla koleżanek i kolegów zgłoszonych do wyścigu , przygotowałem książkowe upominki.” Tak się stało, każdy z Mastersów został obdarowany. To jednak nie koniec. Otóż nasz czołowy zawodnik w tej kategorii Piotr „Mały” Łojszczyk przygotował szczególną pamiątkę dla swojego idola. Powiedział nam – „Statuetka to mój prywatny pomysł Jerzy jest dla mnie wielkim przyjacielem, rywalem i ojcem rodziny wioślarskiej długo myślałem jaki napis tam umieścić i jak ma wyglądać taka statuetka wiedziałem jednak, że Jemu się to zwyczajnie należy”. Magazyn SKIFF chyli czoła przed takimi pomysłami. W zasadzie możemy zamykać nasze myśli, ale jeszcze coś. Warszawskie Stowarzyszenie Olimpijskie „WygrywaMy”, debiut w klasyfikacji Masters. W obu kategoriach, czyli pań i panów debiut zakończony miejscem na podium. Piękny początek i coś czujemy, że to nie było ostatnie słowo.
Wszystkim biorącym udział w Enea Mistrzostwach Polski na Ergometrze Wioślarskim 2025 r. serdecznie gratulujemy. Dziękujemy i do zobaczenia za rok. Kto wie może w innej lokalizacji z innym zapałem i zaangażowaniem w tworzeniu tego widowiska. A może „tradycyjny” organizator zaskoczy nas nowymi pomysłami. Powodzenia.
SKIFF
Foto – Zdzisław Biernacki, Julia Kowacic, Piotr Łojszczyk.


