Wioślarstwo to jedna z najstarszych i najbardziej wymagających dyscyplin sportowych, od wieków łącząca tradycję, siłę fizyczną i wyjątkową harmonię zespołową. Niemniej w dobie dynamicznych zmian w świecie sportu – zarówno pod kątem technologicznym, medialnym jak i społecznym – pojawiają się głosy, że formule tej dyscypliny przydałby się lifting. Czy nadchodzi czas, by może zastanowić się nad zrewidowaniem zasad funkcjonowania dyscypliny, by dostosować ją do oczekiwań współczesnego kibica, być może samych sportowców, zdecydowanie zaś nadawców medialnych?

Współczesny sport, to w dużej mierze widowisko. Dyscypliny, które nie są w stanie przyciągnąć widzów przed ekrany, tracą na znaczeniu w globalnym krajobrazie sportowym. Wszak widz, to pieniądze a pieniądze, to rozwój. Wioślarstwo w swojej specyfice często ustępuje miejsca innym, bardziej dynamicznym lub lepiej sformatowanym dyscyplinom sportowym, również tym wodnym. Może zbyt długi dystans, mało angażująca akcja, schematyczny sposób medialnego przekazu, utrudniają pełne wykorzystanie potencjału tej dyscypliny. Czy jest możliwe powszechne wprowadzenie technicznych metod bardziej przyjaznych widzowi, takich jak dynamiczne relacje z użyciem dronów, lepsze grafiki telemetryczne, kamery na łodziach czy obrazowanie kuluarów bazy zawodniczej? Tradycyjna forma wyścigów z dystansem 2000 metrów, choć bezapelacyjnie historycznie uzasadniona, może być mimo wszystko postrzegana jako monotonna i przewidywalna. Czy możliwe są alternatywne formy? Sprinty na 500 metrów, choć widowiskowe, są niedocenione przez organizatorów dużych imprez. Może sztafety wahadłowe na krótkim dystansie nawet 200 czy 300 metrowym? Sprinty wioślarstwa morskiego, ta przybrzeżna rywalizacja widowiskowo fantastyczna, ma jednak swoje wymagania, musi być „podana” widzowi równie dynamicznie. Zmiany, urozmaicenia może przyniosłyby większą różnorodność i zwiększyłyby zainteresowanie wioślarstwem szerszej publiczności. Ze względu na potrzeby sprzętowe pewnie nie będzie to dyscyplina, która ma szansę stać się masową, jak bieg, rower, rolki itp. Bez wątpienia pewną fosą dla mas jest jej usztywniony charakter, historyczny pancerz, swojego rodzaju elitarność. Wiemy, że lokalnie są podejmowane próby przyciągnięcia uwagi do wioślarstwa. Poprzez organizację krótkich szybkich jazd rzecznych, czy prezentację sprzętową dyscypliny np. na środku miejskiego rynku ( nie wierzyliśmy, gdy to zobaczyliśmy, pozdrawiamy poznański PRC). Chwała wszystkim śmiałkom za nieszablonowe pomysły i ich realizację. Problem, niemniej, jest globalny.

Renesans formuły zawodów w połączeniu z nowoczesną technologią może stać się kluczem do transformacji, zwrócenia społecznej uwagi na wiosła. Oczywiście z poszanowaniem tradycji. Nie chodzi tu o wywrócenie tego sportu „do góry kołami”, lecz o jego wzbogacenie, wmontowanie nowych wartości, a gdzie to możliwe, przyspieszenie akcji budującej widowisko. Przyciągniecie uwagi, sprowokowanie zdrowego zainteresowania zwykłego kibica. Takiego który myli kajak z łódką.  Wioślarstwo w swej dynamice stoi dziś na rozdrożu. Może pozostać wierne tradycji i ryzykować marginalizację, lub otworzyć się na zmiany, które przyciągną nową publiczność, zwiększą zainteresowanie sponsorów i zapewnią tej pięknej dyscyplinie trwałe miejsce w krajobrazie nowoczesnego sportu. Pamiętajmy że zmiany nie muszą oznaczać rezygnacji z historii – mogą być jej ewolucją, odpowiadającą na realia współczesności.

SKIFF

Foto AI